Postaw na zdrowie

Od dawna skuteczne ...
... od dziś bezpieczne

Zobacz produkt

strona 2 „Życie na gorąco, nr 45, 4 listopada 2004

Bańki – druga młodość szkalnych krwiopijców.

Po mistrzowsku mobilizują do walki nasz układ odpornościowy. Dlatego – poszukując jak najbardziej naturalnych metod leczenia – po bańki znów sięgamy coraz chętniej.

Jakim cudem banki leczą?

Tajemnica tkwi w podciśnieniu, jakie powstaje w postawionej na ciele szklanej kuli.

Skóra zostaje wtedy zassana do wnętrza bańki, co powoduje wydostanie się pewnej ilości krwi poza naczynia wiosowate. Ta krew odbierana jest przez system obronny jako obce białko i staje się dla ustroju bodźcem do wytworzenia dużej ilości ciał odpornościowych, które skuteczniej walczą z chorobą.

Co więcej, bańki są znakomitą metodą uśmierzania bólu. Zastosowane w odpowiednim miejscu powodują rozluźnienie mięśni i rozszerzenie naczyń krwionośnych. Objęte stanem zapalnym tkanki zostają lepiej ukrwione, co przyczynia się z kolei do lepszego wydalania z ustroju substancji toksycznych. Dodatkowo silnie stymulowany jest układ nerwowy, bo przyssane do ciała szklane kule oddziałują bezpośrednio na włókna nerwowe.

Znane od pradziejów

Już człowiek pierwotny stosował leczenie próżnią – gdy naśladując zwierzęta próbował ssać bolące miejsca lub usuwał w ten sposób zanieczyszczenia albo trujące substancje z ran, np. toksyny po ukąszeniach jadowitych węży. Jednak ta metoda miała swoje wady, zbyt często prowadziła do śmiertelnych zatruć. Dlatego usta człowieka stopniowo zastępowano bańkami, wykonywanymi z rogów zwierzęcych tub pędów bambusa. W starożytnej Grecji bańki były już symbolem zawodu lekarskiego, stosował je słynny medyk Hipokrates. Dzięki swojej skuteczności, terapia bańkowa szybko upowszechniła się na całym świecie i weszła do procedur medycyny naturalnej.

O sztuce ich stawiania

Stawianie tradycyjnych baniek ogniowych wymaga zręczności, inaczej łatwo można poparzyć siebie albo chorego. Dlatego, zanim zdecydujesz się na wykonanie „gorącego zabiegu”, dobrze przećwicz tę umiejętność, najlepiej na własnym udzie. Do całej „operacji” potrzebny będzie Ci spirytus, gruby drut owinięty na końcu watą (tzw. kwacz), zapałki, świeczka i naczynie z wodą (do gaszenia ognia). Wszystkie przybory ustaw tak, by łatwo było Ci po nie sięgać. Banki umyj przed użyciem w wodzie z mydłem, opłucz i dokładnie osusz. Następnie każdą bańkę szybko przetrzyj od wewnątrz umoczonym w spirytusie i zapalonym od świecy kwaczem, po czym natychmiast przystaw ją do skóry (otworem do ciała), lekko dociskając. Chory powinien podczas zabiegu leżeć. By ochronić skórę przed podrażnieniem, możesz posmarować ją oliwką lub tłustym kremem. Mężczyznom bardziej owłosionym na plecach czy klatce piersiowej trzeba zgolić przed zabiegiem włosy, inaczej bańki odpadną. W aptekach dostępne są też gumowe bańki próżniowe, które nie wymagają uzycia ognia.